Bawaria,  Niemcy

Bawarskie jeziora – Eibsee

Powierzchnia – 1,77km2

Długość – 3,15km

Szerokość – 0,56km

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że Eibsee to niemieckie Malediwy lub Seszele. Jezioro leży w miasteczku Grainau u podnóża najwyższego szczytu państwa, Zugspitze. Nazwa pochodzi od cisu (Eibe) który rósł w okolicznych lasach.

Na jeziorze jest 8 małych uroczych wysepek. By je podziwiać wybraliśmy się w rejs statkiem. Warto na tą atrakcje wydać pieniądze. Do wysepek można też dotrzeć wypożyczonymi kajakami czy rowerami wodnymi.

Po wodnej przygodzie ruszyliśmy szlakiem widokowym 7,5 km długości, którym obeszliśmy całe jezioro. W przewodnikach jest napisane, że na ten spacer trzeba zarezerwować ok 2 godziny. Jednak czas ten nie obejmuje postojów. Idąc szlakiem nie sposób nie zatrzymywać się co rusz, by podziwiać niesamowite piękno natury. Urocze wysepki, które przyciągają oczy jak magnes, potężne Alpy, które układają się w kształt korony i zachwycają swoim majestatem, to wszystko odciąga uwagę od marszu.

Trzeba jeszcze zatrzymać się na kamiennych plażach by zamoczyć stopy w krystalicznie turkusowej wodzie, skubnąć jagód i poziomek z leśnych krzaczków, zachwycić się pobliskimi jeziorkami, które niemalże przylegają do Eibsee (Weitersee, Frillensee, Steingringpriel, Broxensee, Steinsee, Froschsee)

Nam ta wyprawa zajęła przeszło 4 godziny a i tak było nam mało, bo przegonił nas deszcz i burza. Dlatego wróciliśmy tu ponownie po dwóch tygodniach, by zobaczyć Eibsee w pełnym słońcu. Marzy nam się jeszcze choćby jedna noc w Eibsee-Hotel. To czterogwiazdkowa oaza wellness nad samym jeziorem. Już widzę oczami wyobraźni te poranki na hotelowym tarasie. W okolicy hotelu jest też restauracja, w której można napić się bawarskiego piwa i zjeść między innymi wędzoną rybkę z Eibsee.

W pobliżu jeziora przy parkingach można znaleźć kolejkę na najwyższy szczyt – Zugspitze 2962m n.p.m.

Garmisch-Partenkirchen 

Zaledwie 9 kilometrów od jeziora oddalone jest miasteczko Garmisch-Partenkirchen, zimowa stolica Niemiec. W przeszłości były to dwie oddzielne wioski Garmisch i Partenkirchen. Rzeka Partnach i Dworzec Kolejowy zdają się sprawiać wrażenie granicy między Partenkirchen z zabytkową ulicą Ludwigstrasse – tutaj każdy dom ma swoją historię a wydawało by się bardziej sielskim Garmisch, gdzie znajdziemy deptak ze sklepikami, restauracjami i kawiarniami, okraszony pięknie malowanymi bawarskimi chatami. To Bawaria w czystej postaci. Długo szukałam w czeluściach internetu jak nazywa się ta technika zdobienia domów, a wystarczyło zapytać miejscowych. To Lüftlmalereien. Z wykształcenia jestem architektem wnętrz i bardzo mnie te wszechobecne malowidła zaintrygowały. Do tego stopnia, że muszę zgłębić wiedzę o tej technice i chyba ruszymy w podróż szlakiem bawarskiej sztuki ulicy. I tak rodzą się pomysły na nowe podróże.

Wąwóz Partnachklamm – cud natury 

Będąc w Ga-Pa nie sposób pominąć Skoczni Olimpijskiej. To tu co roku odbywa się Konkurs Narciarski Czterech Skoczni.

Ale nas interesuje PartnachklammWejście do wąwozu znajduje się w okolicy skoczni i jest płatne. W czasach pandemii ruch w wąwozie jest tylko w jedną stronę i nie można zawrócić. Trzeba się liczyć z dłuższą wędrówką w drodze powrotnej. W wąwozie obowiązują na ten moment maseczki. Wąwóz ma 702 m długości, a skalne ściany w niektórych miejscach dochodzą do 80 metrów wysokości. Maszeruje się wzdłuż rwącej rzeki raz to wydrążonym w skałach tunelem, innym razem otwartym tarasem z balustradą. Wybierając się tu nie warto robić wymyślnych fryzur czy pięknych makijaży, ponieważ jest tu bardzo wilgotno a ze skał skrapla się woda. Sandały to też bardzo zły pomysł. Najlepiej trekowe buty, bo jest tam spore błoto, chociaż widzieliśmy ludzi w „adidasach” i też dali radę.

Z kilku opcji powrotu na parking pod skocznią wybraliśmy trasę w kierunku kolejki linowej, z myślą, że będziemy zjeżdżać, bo goniła nas burza, ale po dotarciu na górę burza sobie poszła więc zamiast zjechać skręciliśmy dalej na szlak, który wiedzie przez schody, schodki i schodeczki, mosteczki i mostki zawieszone między skałami z których można było podziwiać wąwóz z góry. Szlak kończył się przy kasie biletowej, gdzie wchodziliśmy do wąwozu, a stamtąd już niedaleko do samochodu. To była niezapomniana przygoda dla niespełna 5-letnich dzieci a i my często wspominamy ten cud natury.

Eibsee, Zugspitze, Partnachklamm i Lüftlmalereien w Ga-Pa to perełki Bawarii. Jeden dzień to stanowczo za mało by się tym wszystkim zachwycić. Dajcie znać, jeśli was zainspirowaliśmy do podroży w te strony.   

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

YouTube
Instagram
YouTube
Instagram
Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial